Pewnego razu upatrzyłam sobie w internetach maskę do włosów. I chodziła za mną jakiś czas, aż w końcu się na nią skusiłam, kiedy była w promocji. Marka Planeta Organica słynie ze świetnych balsamów do włosów, więc pokładałam też duże nadzieje w masce od tego producenta.
Do maski przyciągnęło mnie przede wszystkim ciekawe opakowanie i jego zawartość, która kusiła złotym blaskiem na blogach recenzujących ją dziewczyn. Po odkręceniu opakowania urzekł mnie jej zapach - pachnie pięknie, ciężko, kadzidlanie. Przypomina takie babciowe perfumy, ale mnie ten zapach powala na kolana. Pierwsze użycia kosmetyku mnie zachwyciły - włosy były niesamowicie wygładzone i ujarzmione. Pełna entuzjazmu sądziłam, że znalazłam maskę idealną. I była idealna. Szkoda tylko że przed pierwsze trzy razy... potem już nie było mi dane ponownie doświadczenie takiego działania.
Obecnie kończę tę maskę, zostało mi jej na kilka ostatnich użyć. Od czasów pierwszych zachwytów nie zaskoczyła mnie w żaden sposób. Spisuje się bardzo przeciętnie. Mimo zawartości silikonu nie wygładza włosów jakoś rewelacyjnie, często maski bez-silikonowe radzą sobie u mnie z tym lepiej. Myślałam, że brak piorunującego działa tkwi w ilości nakładanego produktu czy czasie trzymania, i stosowałam różne opcje. Niestety efekt żadnej z nich nie był podobny do tego, co otrzymałam na początku. Szkoda, bo maska wygląda i pachnie pięknie. Jednakże po tej nieudanej przygodzie nie zrażam się do masek tej marki - może jeszcze kiedyś wypróbuję inny wariant. Na razie mam do wykończenia dwa cudowne balsamy do włosów, które działają o wiele lepiej niż prezentowana tutaj złota maska ajurwedyjska.
Do maski przyciągnęło mnie przede wszystkim ciekawe opakowanie i jego zawartość, która kusiła złotym blaskiem na blogach recenzujących ją dziewczyn. Po odkręceniu opakowania urzekł mnie jej zapach - pachnie pięknie, ciężko, kadzidlanie. Przypomina takie babciowe perfumy, ale mnie ten zapach powala na kolana. Pierwsze użycia kosmetyku mnie zachwyciły - włosy były niesamowicie wygładzone i ujarzmione. Pełna entuzjazmu sądziłam, że znalazłam maskę idealną. I była idealna. Szkoda tylko że przed pierwsze trzy razy... potem już nie było mi dane ponownie doświadczenie takiego działania.
Cena: ok. 22zł Pojemność: 300ml Dostępność: np. SkarbySyberii
15 komentarzy:
Szkoda, że się nie spisała. Plus za ładny zapach :)
Niefajnie, zwłaszcza, że z maskami do włosów jest więcej zachodu niż z odżywkami.
Chciałam ją kupić, ale szkoda, że bez zachwytów :/ Znajdę sobie coś innego, oby lepszego ;)
mimo tego, że nie zachwyca to chciałabym ją wypróbować
Kolori konsystencja zdecydowanie mnie od niego odpycha
co Ty gadasz?! jest boska :D przynajmniej na żywo ;)
dobrze wiedzieć, że szkoda na nią kasy wydawać, lepiej poszukam tych odżywek :)
szkoda że się nie spisała :(
ja tak miałam z maską z alterry, na początku działała super a później brak efektów :(
No tak czasami bywa. Człowiek pokłada w kosmetyku duże nadzieje a tu guzik :)
Dobrze, że piszesz. Wiem już, żeby jej nie kupować, a jestem masko- holiczką ;/ Poza tym nic z tej firmy jeszcze nie miałam, więc nawet nie potrafię wyrazić opinii o marce.
Czeka na swoją kolej - mam jednak nadzieję, że choć trochę się sprawdzi.. :D
mnie urzekły zapachy kosmetyków rosyjskich, akurat kadzidlany to nie moja bajka;)
szkoda, że jednak nie dała Ci tyle zadowolenia, co na początku...
pozdrawiam
:)
Czasem zastanawiam się, dlaczego niektóre odżywki dają spektakularny efekt tylko po pierwszym użyciu. Miałam podobnie z Cece of Sweden. Początkowo odżywka z olejem arganowym mnie zadowalała. Niestety, czar szybko prysł.
Czaję się i czaję na rosyjskie kosmetyki, ale cały czas nie jest mi po drodze :) Hmm, ale w opakowaniu maseczka prezentuje się zacnie, ciekawe, czemu nie zdaje egzaminu na włosach ;(
U Ciebie przynajmniej przeciętnie się spisała :) dużo bym dała, żeby u mnie chociaż nie zaszkodziła. U mnie efekt był straszny: puch puch puch, a do tego włosy, których nie da się rozczesać. Takiego efektu nie mam nawet, wtedy gdy użyję samego szamponu :P
Prześlij komentarz