W związku z moimi planami, by napisać kilka notek na temat peelingów, które mam (a trochę ich mam), dzisiaj przychodzę z kolejną. Tym razem przedstawię Wam peelingi w tubkach, które z reguły są delikatniejsze od tych w słoiczkach. Produkty, które Wam tu przedstawię na pewno nie należą do drogich.
- BALEA, Duschpeeling, Buttermilk & Lemon (Maślanka & Cytryna)
Peeling Balea kupił mi mój chłopak, kiedy byliśmy razem w Berlinie. Chciałam wypróbować w końcu coś z niemieckiej półki, jeżeli chodzi o kategorię peelingów. W tubce dostajemy 200ml produktu za 1,45€ (ok. 6zł). Zapach jest przyjemny, słodki, ale cytrusowy - z opakowania wiemy, że jest to maślanka z cytryną. Ładne połączenie.
Konsystencja nie jest ani rzadka, ani gęsta - taka jaka powinna być w peelingu w tubce.
Działanie oceniam pozytywnie. Może nie jest to najmocniejszy zdzierak, ale jeżeli zastosujemy go na sucho na pewno nie będziemy narzekać na zerowe działanie. Dzięki niemu pozbywamy się martwego naskórka, a przy odrobinie wody możemy się umyć, ponieważ peeling pieni się. Produkt na pewno nie jest z gatunku naturalnych i naturalno-podobnych. Ma w sobie m.in. SLES.
Polubiłam się z tym kosmetykiem, przede wszystkim za przyjemny zapach i odpowiadające mi działanie. Chętnie wypróbuję inne peelingi Balea, jeżeli będę mieć okazję i o ile w ogóle są dostępne w regularnej ofercie (ten jest z edycji limitowanej, które w Niemczech są dość obfite).
- Alverde, Dusch-peeling, Kokosraspeln & Lotusblüte (Orzech kokosa & Kwiat lotosu)
Alverde nabyłam podczas tego samego pobytu w DM. Tym razem za 150ml płacimy 1,95€. Stosunek ceny do pojemności jest gorszy, ale trzeba wziąć pod uwagę, że skład jest lepszy. Od razu widać w nim naturalne składniki takie jak: cząstki kokosa, ekstrakt z kokosa i ekstrakt z lotosu. Widać wręcz gołym okiem, zwłaszcza to pierwsze ;)
Zapach nie jest najprzyjemniejszy. Niestety mamy w składzie też alkohol i czuję go dość wyraźnie. Działanie produktu Alverde jest delikatniejsze od Balea - duże cząstki kokosowe nie dają nam za dużo, jednak mamy w nim też zatopione, mniej widoczne, ostrzejsze drobinki, i to one odwalają większość zdzierającej roboty.
Nie mogę powiedzieć, że nie lubię tego peelingu, jednak zapach mi nie odpowiada. Działanie jest dobre, jeżeli mam ochotę na delikatniejszy, mniej inwazyjny masaż. Przy następnej okazji skuszę się na inny peeling Alverde i zobaczę, czy mocno się różni.
- Paloma, peeling myjący do ciała wygładzająco-ujędrniający Tropical Fruits
Peeling Paloma jest taki niepozorny - stoi sobie spokojnie w 200ml tubce, można go kupić za ok. 13zł (np. w ZapachPerfum), a zdziera naprawdę nieźle (na sucho). Drobinki są małe i ostre, naprawdę zdziwiłam się jego działaniem. Wygładza bardzo ładnie, myślę, że mógłby w jakiś sposób też ujędrnić skórę jako wspomagacz przy diecie/ćwiczeniach.
Zapachem mnie nie urzekł, pachnie bardzo podobnie do żelu Palmolive Thermal SPA Mineral Massage. Nie przepadam za takimi mydlanymi zapachami, niestety nie wyczuwam w nim nic tropikalnego. W składzie widzę: ekstrakt z liści Ginkgo Biloba, ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej i ekstrakt z nasion guarany... szkoda, że za Parfum, a nie przed.
Ten produkt zaskoczył mnie mocnym zdzieraniem, używam go z przyjemnością, pomimo zapachu, który nie trafił w mój gust. Peeling jest także myjący, więc się pieni. Z serii peelingów myjących Paloma możemy dostać też wersję o zapachu Macadamia.
- Alterra, Körperpeeling, Cranberry & Feige (Żurawina & Figa)
Peelingu Alterra chciałam koniecznie wypróbować - niektóre dziewczyny była z niego zadowolone, inne wręcz go znienawidziły. Kupiłam go jakiś czas temu, kiedy był na promocji za 6,99zł (obecnie też jest). W tubce mamy 200ml produktu.
Zapach peelingu jest przyjemny - słodki, owocowy, jednak w nim też wyczuwam sporą ilość alkoholu. Peeling ten nie jest mocny, jest wręcz delikatny. Na pewno nada się do skóry wrażliwej, skłonnej do podrażnień. Drobinki nie są liczne i nie są ostre. W sumie trudno nazwać ten produkt peelingiem, jest raczej rzadkim żelem z drobinkami. Szkoda, bo w sumie mógłby być gęstszy i bardziej naładowany zdzierającymi cząsteczkami.
Mimo wszystko dosyć go polubiłam - jest miłą odskocznią od mocnych i średnich peelingów, na które nie zawsze mam ochotę. Nie kupiłabym go bez promocji, ale za 7zł nie żałuję. Lubię testować peelingi, niekoniecznie te mocniej ścierające martwy naskórek.
Standardowo pokażę konsystencję:
Już wcześniej wspominałam, że mam w szafce sporo peelingów. Lubię jak
się między sobą różnią, nie chciałabym, żeby każdy z nich był mocnym
zdzierakiem, także proszę o wyrozumiałość nawet jeśli podoba mi się
słaby w działaniu peeling. Serdecznie pozdrawiam tych, którzy przeczytali całą notkę ;)
32 komentarze:
Fajna recenzja i super fotki. Dzieki za to
Zapach tego pierwszego mnie bardzo ciekawi :)
Przydatna recenzja, tym bardziej że planuję zakup nowego peelingu w tubce :) obecnie używam peelingu cukrowego Hean, który gorąco polecam!
z peelingów używam te Joanny, inne nie przypadły mi do gustu :) Zapach peelingu z Balea musi być świetny :D
nie znam żadnego, lubię różnego rodzaju peelingi od mocnych po średnie
Mam ten z Palomy tylko Macadamia i pachnie przepięknie! Bardzo go lubię, chociaż zdziera raczej delikatnie;-)
Świetna notka bardzo mi się przydała, ponieważ właśnie rozglądam się za następnym peelingiem :)
nie używałam żadnego z nich ;) na razie mam manię testowania peelingów Farmony :D
ten peeling z Palomy widzę pierwszy raz, za to tego z Alterry nie polecam:)
racja masz ich sporo :) nie miałam żadnego z nich
odkąd odkryłam peeling z Ziaja pro to już żadnego innego nie kupowałam :P zwłaszcza, że butla jest wielka to spokojnie do końca roku nie będę musiała żadnego kupować ;]
Alterrę miałam i nie polecam
za to zaciekawiła mnie Paloma
chyba skuszę sie na jakis peeling :)
zapraszam do mnie :D
Miałam ten z Alterry i tak - zapach taki sobie, u mnie był też mało wydajny, ale taki najgorszy nie był :)
ostatnie zdjęcie wymiata - faktycznie widać cząstki kokosa :D
peelingi to u mnie wciąż produkt pomijany w dużej mierze, bo jeśli mogę z czegoś zrezygnować to rezygnuję właśnie z niego... zużywam jeden i mam przygotowaną kawę na kawowy... a zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Wszystkie są mi obce. Teraz używam farmony w słoiczku, a później w kolejce czeka w tubce z miraculum.
Miałam okazję poużywać tego z Alverde i Balea. Pierwszy zapachem mnie po prostu odrzucił, a drugi to całkiem przyjemny przeciętniak :)
zamiast pillingów wolę szorstką gąbkę:)
Tyle o tych peelingach piszesz, że chyba też będę musiała spróbować haha :D ale chyba raczej zdecyduję się na rękawicę peelingującą :)
Nie miałam żadnego z nich :) ten z Alterry chyba kiedyś kupię, bo ma piękną tubkę :P
dobrze zdziera peeling Lirene stop cellilit ;) najostrzejszy z jakim miałam do czynienia
Lubię takie żelowe peelingi ale żadnego z nich nie miałam okazji używać. :) Odpisałam Ci na mejla. :)
Ten z altery mi się podoba :)
bardzo przydatny post :) nie miałam żadnego z nich :)
Ostatnio produkty z Palomy stają się coraz lepiej dostępne. chętnie go wypróbuję.
zadnego z nich nie mialam ;) ale na pewno sie rozgladne ;)
ale hmm ciekawie masz na tych studiach ;)) B2 to jest calkiem wysoki poziom wiec fajnie fjanie ;D
O! Dziękuję za opinie i zdjęcia!
Wahałam się nad peelingami Balei i Alverde, będąc z niemieckim Dm, w końcu żadnego nie wzięłam. Ale może skuszę się na Alterrę, skoro piszesz, że nie zdziera mocno (ja tak wolę)!
Świetnie, że wstawiłaś takie zdjęcia samych tych "past".
BARDZO FAJNY I PZYDATNY POST!!!:*
ZAPRASZAM SERDECZNIE!!!:*
paloma ostatnio rządzi, może to być dobry zamiennik dla balei czy alverde
lubię ten Z Altery ;)
uwielbiam peelingi i sa to produkty ktore najczesciej i najchetniej testuje, po prostu je "zjadam" ;)
Pierwsze dwa mnie interesują ze względu na ich zapachy
Prześlij komentarz