26 października 2012

Firmoo tu, Firmoo tam, ja też je mam!


Firmoo zalewa blogspot! Ja jednak tych okularów naprawdę potrzebowałam. Pod koniec sierpnia zaczęłam robić prawo jazdy i podczas badania wyszło, że słabo widzę. Pan doktor wpisał mi do dokumentów, że egzamin muszę zdawać w okularach.

No a ja ich nie miałam, nigdy nie nosiłam! Jakiś czas później weszłam na pocztę i zobaczyłam propozycję współpracy z Firmoo. Postanowiłam skorzystać, bo w końcu dostaję okulary korekcyjne w ramach współpracy, a inaczej musiałabym na nie widać trochę pieniędzy.

Czym prędzej zapisałam się do okulisty, badania miałam 17 i 18 października. Od razu wysłałam formularz z moją wadą i danymi do wysyłki. Okulary dostałam wczoraj, czyli 7 dni po wysłaniu informacji. Paczka była dobrze zabezpieczona, okularom nic się nie stało. W paczce znajdowały się: dwa etui (twarde i miękkie), oczywiście okulary, mała ściereczka do okularów oraz mini śrubokręt i dwie śrubki.


Model, który wybrałam to #CSMY8023, taki sam jaki wybrała Basia. Od razu wiedziałam, że chcę okulary ze średniej wielkości szkłami, z czarnymi oprawkami - te wydały się idealne. Trudno dobierać okulary przez internet, zwłaszcza swoje pierwsze, ale okazało się, że wybór był dobry. Dobrze leżą, są wygodne. Jedyne co mi przeszkadza to to, że 'nauszniki' są zbyt długie. Z boku mają ciekawy detal:


Polecam okulary Firmoo, mi się one bardzo podobają. Jest w czym wybierać. Kupując pierwszą parę okularów płaci się tylko za koszt wysyłki (czyli ok. 20$) - działa to chyba tylko do 1,50 dioptrii. Kiedy prowadzicie bloga lub kanał na YT istnieje możliwość dostania okularów do recenzji, tym razem bez ponoszenia żadnych kosztów. A teraz pokażę Wam siebie:


25 października 2012

Alterra: kosmetyki, których używam do włosów i które sobie chwalę :)

Postanowiłam otworzyć serię postów, w których będę zwięźle opisywać kosmetyki jednej firmy. Czasami trudno zebrać wszystkie kosmetyki jednej marki, które się ma, ponieważ może być ich dużo albo po prostu niektórych jeszcze się nie zdążyło wystarczająco przetestować. Dzisiaj taki post będzie o produktach Alterra, których używam do pielęgnacji włosów:

Oba szampony kupiłam na promocji w Rossmannie, bo chciałam porównać trochę produkty Alterry do Alverde. Nie używam ich regularnie, bo zawierają składniki podobnie do SLS, więc nie zmywam nimi olei. Stosuję od czasu do czasu, kiedy nie mam czasu na olejowanie lub kiedy moje włosy wymagają oczyszczenia. Nie wywołały u mnie przesuszeń skóry głowy/włosów ani wypadania włosów - nie używam ich non stop.
  • Alterra, szampon Biotyna i kofeina - ten szampon przypomina mi w zapachu pierwszy Alverde, który kupiłam - jest mocno ziołowy, ale jak dla mnie przyjemny. Ma gęstą, przezroczystą (delikatnie brązową) konsystencję, która tworzy dość obfitą pianę. Dobrze oczyszcza włosy. Wydaje mi się, że włosy mają trochę więcej objętości, ale innych właściwości nie zauważyłam.
  • Alterra, szampon Papaja i bambus - ten szampon kupiłam trochę z sentymentu, ponieważ nasza koleżanka wzięła go na Woodstock. Jako że to wydarzenie bardzo dobrze mi się kojarzy, postanowiłam go kupić. Ma przyjemny, owocowy zapach. Podobnie jak jego brat ma gęstą, przezroczystą konsystencję, która tworzy dość obfitą pianę. Dobrze oczyszcza włosy. Ma niby przyczyniać się do zwiększenia objętości, ale tego za bardzo nie zaobserwowałam.

  • Alterra, odżywka Morela & pszenica - wycofana już odżywka, lubiana przez wiele blogerek. Ja kupiłam ją dość dawno, jednak oszczędzam, mimo że nie daje mi rewelacyjnych efektów. Lubię ją, jednak się nią nigdy nie zachwycałam. Ładnie pachnie i nawilża włosy (a może powinnam powiedzieć w formie przeszłej?).
  • Alterra, odżywka Owoc granatu & Aloe vera - kupiłam ją ostatnio, jednak tak się z nią polubiłam, że wróciłam po jeszcze jedną, póki była w promocji ;) Ślicznie pachnie i ładnie nawilża, i odżywia włosy. Są po niej nieco bardziej miękkie niż po Moreli i pszenicy. Jak mi się skończy i będzie w przyszłości w promocji, to pewnie znów po nią sięgnę.

  • Alterra, maska do włosów Owoc granatu i Aloe vera - ten produkt też kupiłam na niedawnych promocjach. Według mnie, działa bardzo podobnie do odżywki, chociaż ma nieco lżejszą, bardziej płynną konsystencję (chyba trochę to dziwne, że odżywka jest gęsta). Sprawdza się na włosach świetnie, podobnie do odżywki - nie widzę między nimi większych różnic. A zapach! - uwielbiam go!
  • Alterra, olejek do masażu Migdał & papaja - jeden ze sławnych olejków Alterry. Ja używam go do włosów. Nie stosuję go często, bo lubię zmieniać oleje przy każdym olejowaniu. Trudno mi w związku z tym określić, który działa gorzej, który lepiej. Nie zauważyłam, by ten odbiegał od reszty - odżywia włosy, lepiej one wyglądają. Poza tym ma ładny zapach, który nie męczy (przynajmniej mnie). Dodatkowo jest bardzo wydajny, mi taka buteleczka starcza spokojnie na 7 miesięcy.
     

22 października 2012

Wyniki konkursu z ZapachPerfum.com!

Cześć! Dzisiaj przychodzę z wynikami rozdania/konkursu, który ostatnio odbywał się na moim blogu. Dostałam kilkanaście zgłoszeń, wiele z nich wniosło coś sensownego i zamierzam dzięki Wam co nieco zmienić w moi blogu. Wiele Was wspominało, że szablon jest zbyt fioletowy, więc zmieniłam go na zupełnie nie fioletowy ;)

Ale przechodząc do sedna sprawy... osobą, której opinia najbardziej przypadła mi do gustu jest...

Zosia Tomczyk!

Witam,
Zacznę od tego co według mnie jest najważniejsze zatem od funkcjonalności. Wpisy pojawiają się regularnie. Nie trzeba czekać tygodniami na notkę. To wielki plus. Świadczy o tym, że blog jest dla Ciebie pasją, traktujesz go poważnie a przy tym nie zaniedbujesz nas czytelniczek.
Można tu znaleźć informację dotyczące kolorówki jak i pielęgnacji. Wszystkie produkty, które przedstawiasz są łatwo dostępne i w przestępnych cenach. Dużo blogerek recenzuje kosmetyki, które nie są dostępne w Polsce a jedyną formą zdobycia są strony internetowe a to nie zawsze bezpieczny zakup. Czyli czytamy o czymś czego nie możemy mieć. Tu jest inaczej bowiem każdy przedstawiony produkt możemy łatwo zakupić i same przekonać się o działaniu.
'Zdobycze', zakupy są opisane w kilku zdaniach dzięki temu widząc produkt po raz pierwszy od razu pokrótce możemy się dowiedzieć co nie co o danym produkcie.
Fajny pomysł z WISHLIST'Ą ale z kolei ta kojarzy mi się zawsze z niezliczoną ilością produktów. A tu mamy skromnie co świadczy o przemyślanych i rozsądnych zakupach. Co dodaje wiarygodności Twoim opiniom. Zapowiedzi produktów, których recenzja niedługo ma się pojawić są świetnych pomysłem bo wiemy czego możemy się spodziewać w kolejnych postach.
Czytam bloga już od dłuższego czasu i jeszcze nie trafiłam na kosmetyki, maseczki itp domowej roboty. Używasz tylko gotowych produktów? Może warto byłoby wprowadzić coś nowego. Wpisy o naturalnej pielęgnacji, domowych maseczkach w czasie kiedy mamy ogromne poruszenie w sprawie ECO będzie murowanym sukcesem.
Makijaże z serii INSPIRED BY PLACES - rewelacyjny pomysł. Strzał w dziesiątkę. Piękne, żywe kolory znakomicie oddają charakter miejsca którym się inspirujesz tylko... wykonanie nie jest do końca technicznie poprawne ale praktyka robi swoje.
Ogólny wygląd bloga prosty, przejrzysty, czytelny. Niby wszystko na swoim miejscu ale jednak czegoś brak. Jedyną atrakcją przykuwającą oko jest obwód bloga czyli jasny pastelowy róż.
Wracając do wpisów charakter jest nieco monotonny może warto by czasem czymś zaskoczyć.
Na koniec... w nazwie '... i świat pełen kosmetyków' nie ma wzmianki o modzie  a pojawiają się takie notki. Oczywiście nie jest to mankament ale nazwa jednoznacznie określa ograniczenie do kosmetyków a mamy taką mała różnorodność.
Podsumowując. Bardzo lubię Twój blog i z niecierpliwością czekam na kolejne posty. Wiem, rozpisałam się ale nie mogłam ująć tego wszystkiego w kilku zdaniach. Nie odbieraj tego jako słowa krytyki bo nie to chciałam osiągnąć. Wszystko jest przemyślane co widać po liczbie odwiedzić ale małe modyfikacje mogą tylko i wyłącznie pomóc. 


Serdecznie pozdrawiam i życzę samych sukcesów :)


Wygrywasz u mnie:
  • Paloma, oliwkowy peeling cukrowy
  • Miraculum, satynowe masło do ciała
  • tusz do rzęs Max Factor 2000 calorie
  • czarny eyeliner Virtual
oraz nagrody dodatkowe, które są niespodziankowym dodatkiem! :) Czekam na mejla z Twoim adresem. Wyślij go na agu747@interia.pl Gratuluję! :*

21 października 2012

Eyelinery z pędzelkami - Wibo, My Secret, Bell, Golden Rose, MIYO.


Lubicie eyelinery? Ja uwielbiam. Dodają makijażowi charakteru i od razu zmieniają wygląd oka. Mi najbardziej pasują ciemne kolory typu czerń czy granat, ponieważ moje oko lubi być mocno podkreślone. W swoim zbiorze mam eyeliner w żelu, w pisaku, ale najbardziej odpowiadają mi w pędzelkach, takie jak na powyższym zdjęciu.

  • Eyelinery My Secret - posiadam czarny i granatowy, oba kupiłam za bodajże 6,99zł. Miały za długie pędzelki i nieco je podcięłam, ale nadal mi nie odpowiadają. Rzadko ich używam, trudno mi nimi zrobić jaskółkę. Mają wykończenie dość matowe i przy zmywaniu się kruszą (mogą też się trochę pokruszyć po kilku godzinach na powiece). Pojemność: 4ml.
  • Eyeliner Bell, Glam wear 02 - produkt z serii neonowej, kupiłam go za ok. 12zł. Ma śliczny kolor, jednak nie jest pozbawiony wad. Ma dość wodnistą konsystencję i przez nią tworzą się prześwity, ciężko nałożyć go idealnie. Poza tym jego końcówka (gąbkowa) jest dość sztywna i średnio są nią manewruje. Chwilę po aplikacji zaczyna mnie lekko szczypać okolica przy rzęsach, jednak po chwili to mija. Pojemność: nie podano.
  • MIYO, Glam eyes 04 - kupiłam go za 4,99zł. Jest to śliczny brokatowy granat, który świetnie nada się na imprezy czy sylwestra. Pierwsza warstwa może nieco przebijać, więc radzę nakładać dwie. Trzyma się bardzo dobrze, jednak po kilku-/kilkunastu godzinach może się kruszyć. Pojemność: 4ml.
  • Eyelinery Wibo - te kupiłam na Allegro, zapłaciłam 5zł z przesyłką. Nie wydają się być pierwszej świeżości, ale da się ich używać. Jakiś czas temu miałam wersję czarną, którą bardzo lubiłam. Te też dobrze się sprawdzają. Mają wykończenie metaliczne, nie każdy je lubi, ja jednak lubię. Są wyposażone w dobrze ścięte i niezbyt długie pędzelki, które mi odpowiadają. Pojemność: 4ml.
  • Golden Rose, Extreme Sparkle 02 - przygarnęłam go na zlocie wrocławskim 1 lipca, jednak użyłam tylko dwa razy. Jest dość jasny, raczej pełni funkcję brokatu, który ślicznie się mieni na różne kolory. Najładniej wygląda na ciemniej kresce, np. czarnej. Szkoda, że pędzelek nabiera bardzo mało produktu, bo, żeby go nałożyć, trzeba się trochę namachać. Waga: 4,7g.


Oczywiście zrobiłam swatche na ręce - są w tej kolejności, w której zostały ustawione na pierwszym zdjęciu. Niestety nie jestem w stanie pokazać jak wyglądają na oku, ponieważ taka ilość eyelinerów pod rząd dla moich oczu nie byłaby dobrym pomysłem. Mam nadzieję, że się zadowolicie tym, co jest poniżej:

na górze: w słońcu / na dole: w cieniu

20 października 2012

Mariza: Aksamitny fluid matująco-kryjący, kolor Porcelanowy.


Ostatnio miałam możliwość testowania kolejnego produktu marki Mariza. Wybrałam Aksamitny fluid matująco-kryjący w kolorze Porcelanowym. Gdy go dostałam zaskoczyło mnie opakowanie - mimo że mieści standardowe 30ml produktu, jest mniejsze niż buteleczki od innych podkładów, które mam. Pompka działa bez zarzutu.

Tuszuje niedoskonałości cery, nadaje jej jednolity koloryt i gładkość bez
efektu maski. Absorbuje nadmiar sebum zapobiegając błyszczeniu się
skóry. Posiada beztłuszczową konsystencję, łatwo się rozprowadza i stapia
ze skórą. Działa pielęgnująco i ochronnie, zawiera aloes, d-pantenol
oraz filtry UV. Zapewnia długotrwałe, matowe wykończenie makijażu.

Ogólnie nie lubię podkładów matujących, bo ich za bardzo nie potrzebuję (chociaż ostatnio delikatnie świeci mi się czoło, ale to dopiero po kilku godzinach), jednak one zazwyczaj mają odpowiadający mi stopień krycia. Zdecydowałam się na najjaśniejszy odcień, który - moim zdaniem - jest dość jasny i powinien pasować osobom o jasnej karnacji (może nie porcelanowej, ale jasnej, jak moja).

Konsystencja podkładu jest rzeczywiście aksamitna, dobrze się rozprowadza. Przypomina mi nieco półtłusty krem na noc. Nie jestem w stanie ocenić czy podkład rzeczywiście matowi, bo - jak wspomniałam - nawet jeśli zdarzy mi się 'zaświecić' to dopiero po kilku godzinach noszenia makijażu. Jednakże mogę stwierdzić, że po nałożeniu podkładu, twarz nie wydaje się tak mokra jak przy moich innych podkładach. I tak zawsze przypudrowuję fluid.

Nie zauważyłam, żeby przesuszał czy uczulał, ale mnie mało co jest w stanie uczulić, więc nie jestem odpowiednią osobą do oceniania go pod tym kątem. Tak samo z zapychaniem - mnie nie zapchał (nie mam do tego tendencji).

Krycie ma średnie, co mi odpowiada. Najlepiej wygląda nałożony palcami (wygląda wtedy najbardziej naturalnie), jednak używam też pędzla flat top i ta metoda też dobrze się sprawdza (chociaż trzeba zwrócić uwagę, czy nie tworzą nam się smugi na twarzy). Ja nakładam całkiem sporo podkładu, głównie na policzki, i wiem, że z bliska go widać. Nie nazwałabym tego maską, jednak jego obecność jest bezsprzeczna. Osoby, które potrzebują tylko delikatnego wyrównania kolorytu cery, nie powinny mieć zarzutów co do jego widoczności.


Pompka jest bardzo przyjemna w użyciu, nie zacina się. Dozuje niemałą ilość kosmetyku, ale mi ona odpowiada; myślę, że dla wielu z Was mogłoby to być za dużo. Cena podkładu jest niewielka, ponieważ kosztuje on 13,90zł (11,90zł w obecnej promocji). Można go zamówić u p. Bożeny. Więcej informacji + katalog na e-mariza.info.

Nie jestem w stanie dokładnie ocenić, ile utrzymuje się na twarzy. Wydaje mi się, że powinien wytrzymać ok. 6-7h, oczywiście przypudrowany; na bazie dłużej. Oceniam to w takim stopniu, że skóra nadal wygląda dobrze, a nie że już po tym czasie zostają resztki fluidu. Ja jestem zadowolona z tego produktu - jest dość dobry i tani. Ponadto nie zauważyłam podkreślania suchych skórek. Wydaje mi się, że schodzi równomiernie, nie widzę by zostawiał plamy przy zanikaniu.

po lewej: bez podkładu, po prawej: z fluidem Mariza, bez pudru