Balsam brązujący marki Flos Lek trafił do mnie przez współpracę. Nie wybierałam sama produktów, tylko po pytaniu jaki mam typ skóry, co lubię itp., otrzymałam kilka produktów. Niestety, dwa z nich są zupełnie nietrafione - a to właśnie jeden z nich. Wypróbowałam - pora na opinię.
Nie opalam się hobbistycznie. Jak jestem na dworze i złapie mnie słońce, to owszem, cieszę się, jednak nie wychodzę na podwórko, by wylegiwać się na słońcu. Nie jestem fanką opalenizny, chociaż uważam, że na wszelkich uroczystościach typu wesela ciało lepiej wygląda, kiedy jest delikatnie przybrązowione, zwłaszcza w sezonie wiosenno-letnim.
Skoro już otrzymałam produkt, a tak się składa, że właśnie w maju wybieram się na wesele kuzyna,
postanowiłam zrobić coś w kierunku przyrumieniania moich nóg. Nie będę
ukrywać, że mam atrakcyjne nogi i właśnie to na nie lubię zwracać uwagę, i chcę żeby były lekko muśnięte słońcem i na tym obszarze ciała testowałam produkt.
Przyjrzyjmy się kosmetykowi: Zabarwienie beżowo-brązowe, można by powiedzieć, że to odcień cappuccino. Nie zawiera drobinek. Producent wspomina o czekoladowo-waniliowym zapachu, jednak według mnie jest to raczej karmelowo-waniliowy aromat. Zapach przypadł mi go gustu... niestety do czasu. Jest ładny w opakowaniu i od razu po wyciśnięciu na dłoń, niestety po aplikacji na skórę zaczyna zalatywać ścierkowym smrodkiem (podobnie jak np. balsamy kokosowe). A po dobrych kilku/kilkunastu godzinach wyczuwalna jest nuta charakterystyczna dla samoopalaczy - nic przyjemnego.
Balsam jest dość rzadki i dzięki temu dobrze się rozsmarowuje na ciele.
Sunie gładko i zostawia tłustą, błyszczącą powłokę. Wchłania się dość
długo. Producent nie poleca zakładania ubrań przed wchłonięciem się
balsamu, jednak żeby tego przestrzegać trzeba by chodzić przez co najmniej półgodziny bez spodni.
Najważniejszy aspekt produktu - działanie. Balsam ma delikatnie brązowić naszą skórę, jednak na opakowaniu mamy wspomniane o podkreślaniu i utrwalaniu istniejącej już opalenizny. Ej, no coś nie halo. Jeżeli ma utrwalać, a nie brązowić, to czemu nie nosi nazwy balsam utrwalający/podkreślający opaleniznę? W działaniu nie ma wzmianki o tworzeniu opalenizny na bladej skórze, więc nazwa jest myląca. Zdecydowanie producent powinien to zmienić. No ale do rzeczy, jak to się wszystko ma do rzeczywistości.
Balsam na pewno sprawdzi się na OPALONEJ skórze - bo ładnie wydobędzie opaleniznę, rozświetli nogi. Przez swoją błyszcząca powłokę nada skórze blasku i w ten sposób także podkreśli koloryt. Możliwe, że nieznacznie przedłuży trwałość opalenizny, oczywiście w sposób wyłącznie sztucznie-wizualny.
Jednak na NIEOPALONEJ skórze słabo się sprawdzi. Przybrązowienie jest naprawdę delikatne, więc jeśli bladzioch ma ochotę na brązową skórkę niech lepiej sięgnie po samoopalacz, bo ten balsam niewiele zdziała. Przeczytajcie niżej o efektach.
Powiem szczerze, że żeby zobaczyć, czy w ogóle widać jakiś efekt na moich nogach musiałam wziąć nawilżaną chusteczkę i pojeździć nią w miejscu i zobaczyć, czy skóra po przemyciu jest bledsza (opalenizna oczywiście nie jest trwała, zmyje się przy pierwszym kontakcie z wodą i jakimś środkiem myjącym).
I fakt, widziałam różnicę w kolorach, ale była to różnica znikoma,
właściwie niewidoczna, a chusteczka była przybrudzona na brązowo.
A, i jeszcze jedno. Nie
podoba mi się też za bardzo parafina na
drugim miejscu. Nie lubię tego składnika na początku składów, bo mam wrażenie, że nie robię skórze dobrze.
Także podsumowując: Produkt dla osób opalonych, chcących podkreślić istniejącą opaleniznę. Poszukiwaczom sztucznej brązowej skórki w kosmetykach odradzam i polecam poszukać czegoś innego. Pewnie moja ocena byłaby lepsza, gdybym była fanką opalenizny, opalała się regularnie i chciała to podkreślić. Jednak jest jak jest, marka nie trafiła z produktem, stąd taka opinia.
Także podsumowując: Produkt dla osób opalonych, chcących podkreślić istniejącą opaleniznę. Poszukiwaczom sztucznej brązowej skórki w kosmetykach odradzam i polecam poszukać czegoś innego. Pewnie moja ocena byłaby lepsza, gdybym była fanką opalenizny, opalała się regularnie i chciała to podkreślić. Jednak jest jak jest, marka nie trafiła z produktem, stąd taka opinia.
Cena: ok. 17zł Pojemność: 200ml Dostępność: internet - sklep Flos Lek
17 komentarzy:
Kiedyś używałam balsamu brązującego, ładnie podkreślał opaleniznę, ale nie pamiętam z jakiej firmy.
Dzięki za ostrzeżenie, lubię wiosną i latem tego typu balsamy :)
jeśli mocno nie brązowi to możłiwe że mi podpasuje:) też go dostałam, na OSBK:)
Szkoda, że jest tak kiepski
A już myślałam, że coś fajnego. A szkoda
Też nie przepadam za opalenizną :p ale możliwe, że tak delikatny balsam pasowałby mi :)
Ja nie używam takich brązujących balsamów
ja chyba jakas tepa jestem bo mi zawsze kazdy balsam brązujący robi brzydką skóre...
Ja jakoś nie mogę przekonać się do balsamów brązujących i samoopalaczy. Boję się, że miałabym plamy na skórze.
Ja póki co jestem wierna balsamowi brązującemu od lirene ;)
Ja nie używam takich rzeczy, bo już się przejechałam na kilku balsamach.
Mam ten balsam, ale chyba oddam go komuś, kto lepiej spożytkuje ten kosmetyk;) Swoją drogą firma nieźle namieszała z nazewnictwem i podejrzewam, że spora grupa klientów może poczuć się rozczarowana właściwościami tego produktu.
Ja zawsze mam wysypkę po tego typu produktach.
Lubię balsamy brązujące. Moim hitem jest ten z kolastyny, a obecnie testuję Dove. Ten z Flos-leku dałam tatusiowi, który bardzo chciał go mieć. Muszę mu wspomnieć, że po tym balsamie to murzynem raczej nie będzie ;p
LOVE your eye make up on your header! Guess what? I really liked your blog and just started following you on GFC and Bloglovin!
I hope you come visit me sometime!
If you like my blog too, here are my links:D
Instant Milk link
Facebook page link
Bloglovin link
xx
Szkoda, że napchali tam parafiny.
Na mnie balsamy takie nie działają, nie zauważam efektów przyciemniania skóry takimi specyfikami :) Juz lepiej radza się chusteczki opalające ;]
Prześlij komentarz