Opiszę dziś kosmetyk, który towarzyszył mi nad morzem. Mowa o olejku do opalania od firmy Eveline. Dostałam go w ramach współpracy w paczce, którą niedawno Wam pokazywałam. Faktor przeciwsłoneczny to tylko 6 (dostępny jest jeszcze SPF 10), ale ja lubię niskie filtry i bez wahania go używałam. Na zdjęciach butelka i etykieta nie są w najlepszym stanie, bo jednak były ze mną na plaży i trochę się poniszczyły.
Może zacznę od największego minusu, który pojawia się od razu, kiedy chcemy użyć produktu. Chodzi o atomizer. Najzwyczajniej zacina się. Raz pryśnie, potem nie da rady na niego nacisnąć. Zatem zrezygnowałam z tej formy aplikacji i po prostu wylewałam sobie olejek na rękę prosto z gwinta. W ciągu tygodnia zużyliśmy (dwie osoby) 1/3 butelki, a ja sobie tego olejku nie szczędziłam (z powodu nalewania kosmetyku z gwinta, często zdarzało mi się wylać dużo za dużo ;)).
Może zacznę od największego minusu, który pojawia się od razu, kiedy chcemy użyć produktu. Chodzi o atomizer. Najzwyczajniej zacina się. Raz pryśnie, potem nie da rady na niego nacisnąć. Zatem zrezygnowałam z tej formy aplikacji i po prostu wylewałam sobie olejek na rękę prosto z gwinta. W ciągu tygodnia zużyliśmy (dwie osoby) 1/3 butelki, a ja sobie tego olejku nie szczędziłam (z powodu nalewania kosmetyku z gwinta, często zdarzało mi się wylać dużo za dużo ;)).
Kosmetyk ma konsystencję typowego olejku i jest tłusty, łatwo się rozsmarowuje. Po nałożeniu, skóra mocno się błyszczy. Zapach produktu jest ładny, przypomina mi nieco perfumy Amor Amor. Jeśli chodzi o ochronę przeciwsłoneczną, to muszę przyznać, że działa. Pewnego dnia posmarowałam sobie przód ciała, a tył zostawiłam (nie chciałam męczyć mojego chłopaka tłustym uczuciem na rękach, którego nie cierpi) i się trochę spaliłam. Mogę zatem potwierdzić skuteczność ochrony, jaką daje produkt Eveline. Opaliłam się całkiem ładnie, chociaż nie jestem super brązowa - niestety nie mieliśmy za bardzo pogody.
Cena: ok. 15zł Pojemność: 150ml Dostępność: drogerie, sklepy internetowe
Teraz wszystko jej z olejkiem arganowym;D
OdpowiedzUsuńto prawda XD
UsuńCiekawy ten olejek:)
OdpowiedzUsuńTo jest mój ulubiony olejek! Przyznaję rację, że atomizer jest fatalny. Ale ogólnie odniosłam wrażenie, że to olejek z serii suchych :)
OdpowiedzUsuńja nie odniosłam takiego wrażenia, mega się po nim świeciłam i wszystko było tłuste :D
UsuńJa też właśnie zauważyłam że jest bardziej suchy niż normalny olejek i po pewnym czasie musiałam ponowić jago aplikacje bo miałam wrażenie że już go na skórze nie było, jakby się ścierał z ciała:) Jestem ciekawa jak długo będzie się ta opalenizna trzymała:)
UsuńGdyby miał filtr 50 to bym brała :P
OdpowiedzUsuńTo samo pomyślałam Karo :D
Usuńja też :D Chociaż ostatnio i po 50 się spaliłam :<< nie ma wygrzewania na słonku
Usuńszkoda, że główny składnik tego olejku to parafina, ale z drugiej strony ma on dawać opaleniznę, a nie odżywiać i nawilżać skórę. Co tu dużo mówić, we wszystkich drogeryjnych olejkach do opalania parafina jest na pierwszym miejscu w składzie. Zna może ktoś taki bez parafiny?
OdpowiedzUsuńMam wersję bez olejku arganowego SPF 20 ale jeszcze nie używałam. Ciekawe czy i u mnie będą takie problemy z atomizerem...
OdpowiedzUsuńDla mnie, niestety, za niski faktor.
OdpowiedzUsuńJa podziękuję, raz że za niski filtr, to do tego nie przepadam za smarowaniem się olejkami.
OdpowiedzUsuńfajny, ale ja bez olejku mam piękną opaleniznę
OdpowiedzUsuńto chyba logiczne XDDDD bo olejek hamuje xD ja używam takich rzeczy, żeby się nie spalić, a nie żeby się opalić.
Usuńmiałam coś podobnego i byłam bardzo zadowolona ;p
OdpowiedzUsuńz reguły nie używam takich olejków, bo bardzo mało się opalam ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę
OdpowiedzUsuńLubię opalać się "na olejki" miałam go dwa lata temu, nadawał skórze ładnego blasku :)
OdpowiedzUsuń