Balsam do ciała Song of India trafił do mnie przez wrocławski zlot blogerek. Produkt zainteresował mnie przede wszystkim ze względu na swoją formę - jest to balsam w kostce. Jako że ostatnio polubiłam się z kosmetykami nawilżającymi, od razu po niego sięgnęłam.
Kostka jest w kształcie kwiatuszka - uroczo wygląda i ma intensywny różany zapach. Na tyle intensywny, że czuć go wszędzie... jak się posmarowałam tym produktem, to nie pachniał tylko mój pokój, ale i cała góra domu. Co więcej, zapach utrzymywał się przez całą noc i był jeszcze wyczuwalny rano. Mnie ta woń się podoba, ma lekko słodką nutę w sobie. Nie jest to brzydki zapach wody różanej/hydrolatu i nie męczy przy swojej intensywności.
Mimo że produkt zawiera parafinę, postanowiłam dać mu szansę. Parafina jest dopiero na 6. miejscu, więc ujdzie. Żeby zaaplikować balsam, najlepiej przyłożyć kostkę do ciała i pojeździć nią po skórze. Potem dodatkowo rozcieram produkt dłonią, żeby dobrze go rozmieścić. Po aplikacji skóra jest natłuszczona i błyszcząca. Balsam wchłania się dość długo i polecałabym go na noc. Osobiście jestem zadowolona z oferowanego przez kosmetyk nawilżenia, z tym, że ja mam skórę normalną i niewymagającą. Niemniej jednak wydaje mi się, że skórze suchej też powinien przynieść ulgę.
Ja używam tego produktu praktycznie na całe ciało - całe ręce, nogi i brzuch. Wiadomo, że taka powierzchnia do pokrycia przyczynia się do szybkiego ubytku balsamu. I fakt, kosteczka szybko zmienia kształt i maleje. Stwierdziłam, że nie będę się z nim obchodzić oszczędnie, bo w takim wypadku zużywałabym go 5 lat (na pewno nie nadaje się do torebki jako krem do rąk, bo jest zbyt tłusty), więc postanowiłam wypróbować na całym ciele i zobaczyć, na ile użyć wystarcza. Przy nieoszczędnym stosowaniu (właśnie takim jak moje) starczy na max. 10 razy - ja po trzech użyciach już połowy kostki nie miałam. Dlatego też balsam Song of India jest dobrym wyjściem na wyjazdy - zajmuje mało miejsca, szybko się zużywa, jednak dba o skórę (myślę, że będzie dobry po opalaniu).
Cena: 22zł Pojemność: 30g Dostępność: sklep Helfy (we Wrocławiu także stacjonarnie)
Coś mi się wydaję, że nie zniosłabym tego zapachu.
OdpowiedzUsuńnie każdy lubi zapach róż, mi i moim rodzicom się podoba :) już się mnie pytali 'co tak ładnie pachnie różą?'
Usuńnie lubie zapachu rozy,jest dla mnie za ciezki i kojazy sie ze starszymi paniami ;)
OdpowiedzUsuńa mi jakoś nie. nigdy nie spotkałam starszej pani pachnącej różami... raczej ciężkimi wodami toaletowymi lub starą szminką :D poza tym jak dla mnie jest to balsam na noc, a zapach wywietrzeje... nie musimy nim pachnieć w biurze czy urzędzie :)
Usuńzapach nie ten ;p
OdpowiedzUsuńja mam o zapachu buddy, ciekawe czy mi przypadnie do gustu? szkoda, że tak mało wydajny, liczyłam, że mimo iż mało, to dłużej ze mną pobędzie :-( no i też nie wiem, po co ta parafina w składzie ;/
OdpowiedzUsuńTakie kosmetyki bardzo lubię ;) Muszę koniecznie wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńMnie z pewnością by się spodobał. Lubię kosmetyki pachnące różami. Musze przyznać, że nie spotkałam nigdy tak samo pachnącego. Ile kosmetyków tyle róż. I to jest najlepsze w ich zapachu.
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam zapach róży :)
OdpowiedzUsuńja swojego jeszcze nie otwierałam :D
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze nie wiem jaki mam zapach.
OdpowiedzUsuńZabranie tego w podróż chyba będzie rzeczywiście dobrym pomysłem:)
Wygląda na ciekawy produkt;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię zapach róży :)
OdpowiedzUsuńja moja kosteczkę już wąchałam , ma obłędny zapach (ale inny niż Twoja).
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach róż, jednak nie jestem przekonana do formuły, nie lubię zbyt tłustych mazideł ;)
OdpowiedzUsuńfajna alternatywa dla tradycyjnego
OdpowiedzUsuńZapach róży niestety nie jest dla mnie, ale balsamy w kostce bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńA ja nie mam nic o zapachu róży! Chciałabym :D
OdpowiedzUsuńCiekawy :) A Twój Nikon 1 trzaska focie prawie jak lustrzanka!
OdpowiedzUsuńmój jeszcze jest nie otwierany :) pewnie wezmę go na wakacje :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, dobre rozwiązanie na wakacyjny wyjazd. :)
OdpowiedzUsuńAle cudo:) No na 6 miejscu parafinę też bym była skłonna wybaczyć :)
OdpowiedzUsuńWygląda obiecująco... fajne niewielkie opakowanie które nie zamuje wiele miejsca :D
OdpowiedzUsuńSprawdziłam i mój jest "neroli essence" :) W kostce zapach mi się podoba, a na ciele jest trochę zbyt intensywny :) ale fakt utrzymuje się strasznie długo:)
OdpowiedzUsuńNo może i to lekko pomarańczowo pachnie, ale ma też w sobie taką nutę orientalną :)
Usuńkuszący :P
OdpowiedzUsuńkusisz ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu produkty ! Tym bardziej jeśli są o różanym zapachu ahh !
OdpowiedzUsuńNie pogardziłabym taką kostką:) Uwielbiam różaną woń. Poza tym kosmetyk wykazuje walory pielęgnacyjne:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach róży :D ach zazdroszczę tego balsamu. Coć chyba wolę standardową aplikację
OdpowiedzUsuńLubię różane aromaty :)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona że taki produkt istnieje :D człowiek uczy się przez całe życie
OdpowiedzUsuńa ja mam zapach lawendy? Niestety jest bardzo duszący :/
OdpowiedzUsuń