7 marca 2016

Pudełka ChillBox: listopad, grudzień, styczeń || Czy warto? Jak bardzo jestem zadowolona?

ChillBox to jedno z pudełek subskrypcyjnych, które wychodzi co miesiąc. Nie jest to box typowo kosmetyczny, chociaż kosmetyków jest sporo. W każdym pudełku znajdziemy też książkę. Można wykupić pakiet (na 3 miesiące) lub kupować pudełka pojedynczo. Warto zaznaczyć, że nie można kupić pudełek wstecz, więc to co dostajemy jest właściwie niespodzianką, bo pula pudełek po protu wyprzedaje się przez ich wysyłką. Koszt pudełka to 89zł. Strona Chillboxa: KLIK.

W związku z tym, że od jakiegoś czasu kupuję pudełeczka ChillBox uznałam, że to dobry moment, by podsumować pierwsze trzy pudełka, które kupiłam, a w kwietniu pokażę Wam kolejne trzy. Na tyle mam wykupiony pakiet. Czy będzie ich więcej? Jeszcze się zastanawiam, zobaczymy :)

Poniżej znajdziecie moje opinie dotyczące pudełek i produktów, które się w nich znalazły. Czy mi się podobały, czy nie. Czy je zużyłam, czy nie. W każdym ChillBoxie znajduje się książka, ale ich nie będę oceniać, bo prawdę mówiąc nie przeczytam ich jeszcze. Zanim zaczęłam kupować te pudełka znajdowały się w nich kryminały (czyli mój ulubiony gatunek), a jak zamówiłam moje pierwsze to jak zna złość ten gatunek się już nie ukazuje.


CHILLBOX - LISTOPAD 2015


Listopadowe pudełko było iście czekoladowe i można było znaleźć w nim sporo czekoladowych produktów. Po otwarciu pudełka (w końcu to moje pierwsze) byłam trochę zawiedziona. Myślałam, że znajdę jeszcze fajniejsze rzeczy w tym boxie. Ale koniec końców wyszło nawet spoko :)

Dresdner Essenz, kremowy żel pod prysznic, czekolada i żurawina. Zużyłam go jakiś czas temu, pojawił się w denku na kanale. Bardzo przyjemny żel, który nie wysuszał skóry (miał w składzie SCS, jeśli ktoś ciekawy). Zapach był przepyszny, właśnie taka czekolada z jakimś owocem, trochę jak ciasto z wiśniami, mniam. Moja ocena: 4/5

BioBJ, krem do ciała z masłem shea. Dosyć zwykły krem o konsystencji znacznie lżejszej niż krem Bambino (opakowanie jest podobne, więc myślałam, że produkt może być podobny). Używałam go do ciała zamiast balsamu. Dość szybko się wchłaniał, nie zostawiał lepkiej warstwy. Ma być niby uniwersalny, bo do rąk i twarzy też można go używać, jednak jak kiedyś nałożyłam go na twarz to mojemu ryjcowi się to nie spodobało :P Zużyć zużyłam, ale krem był bardzo zwyczajny i starczył mi tylko na kilka aplikacji, a biorąc pod uwagę cenę (ok. 30zł), nie wychodzi to zbyt opłacalnie. Moja ocena: 2/5

Yasumi, maseczka kakaowa rozgrzewająca. Zużyłam. Niestety była rozgrzewająca, więc nie nałożyłam jej na całą twarz ze względu na moje naczynka. Nałożyłam ją na boki twarzy, czoło, nos, brodę. Była całkiem fajna, trochę grzała, trochę oczyszczała. Miała taka grudki z kakao, którymi można było wykonać peeling. Moja ocena: 2/5 (za to, że nie była uniwersalna, do każdego typu skóry)

Pizca del Mundo, kakao naturalne. Kakao jest smaczne, jest naturalne i organiczne. Nie zawiera cukru, więc można samemu zadecydować czym i w jakiej ilości je posłodzić. Na razie piłam je kilka razy i mi smakowało. Piję tylko z gorącym mlekiem, bo z wodą jest niedobre. Moja ocena: 5/5

Kringle Candle, wosk Hot Chocolate. W sumie przez kakao i ten wosk skusiłam się na pudełko. Teraz wstyd się przyznać, ale ten wosk wyjątkowo mi się nie podobał. Śmierdział czekoladowymi skarpetami, o czym pisałam w którejś notce poświęconej woskom. Wosk wpadł w inne ręce, bo ja bym go nie zniosła. Moja ocena: 0/5 (niestety, bez litości)

Skin79, maseczka rozjaśniająca. Zużyłam. Była to maseczka w płachcie, która była bardzo mocno nasączona. Nie widziałam większych efektów, ale trochę nawilżyła skórę. Ogólnie całkiem przyjemna, ale bez szału. Nie podobało mi się to, że skóra po jej stosowaniu była lepka. Nie mam zamiaru do niej wracać. Moja ocena: 3/5



CHILLBOX - GRUDZIEŃ 2015

zdjęcie pożyczone z FB ChillBox :)
Pudełko grudniowe było czadowe! Całe intensywnie pachniało pomarańczami.. Moim zdaniem wymiotło totalnie i takie pudełka chciałabym widzieć co miesiąc ;) Niestety część kosmetyków leży jeszcze w zapasach, ale nic nie szkodzi, bo na 90% będę z nich zadowolona :)

Harmonique, masło do ciała, pomarańcza&cynamon&goździk. Siedzi w zapasach na kolejną zimę. Myślę, że będę zadowolona z działania, bo z obecności jestem :) Nawet nie wiem, jak pachnie, bo nie otwieram kosmetyków, zanim rzeczywiście nie zacznę ich używać.

Nacomi, peeling cukrowy do ciała, pomarańcza. Również na razie leży w zapasach, ale też cieszę się z jego obecności w pudełku. Ostatnio polubiłam bardzo naturalne peelingi, nawet cukrowe (wcześniej za nimi nie przepadałam), więc pewnie będzie fajny ;)

Organique, sól do kąpieli pomarańcza&chili. Bardzo przyjemna sól o niezwykle mocnym zapachu. Sam mały woreczek z solą sprawiał, że pachniała cała paczka, a potem moja szafka z kosmetykami. Woreczek 100g starczył mi na dwie kąpiele. Zapach w wannie dość delikatny, ale pewnie też przez to, że postanowiłam użyć soli na dwa razy. Moja ocena: 4/5

Nacomi, półkula do kąpieli, pomarańcza&wanilia. Świetnie nawilżyła skórę, bo była nasycona olejkami. Zapach kuli w kąpieli raczej niewyczuwalny, bo nawet 'na sucho' nie był zbyt intensywny. Relaks i pielęgnacja zapewnione. Możliwe, że w przyszłości kupię kule o innych zapachach. Moja ocena: 5/5.

Natur-Vit, grzaniec strażacki. Przepyszna herbatka, którą niedawno skończyłam. Na pewno kupię ponownie. Smak i zapach intensywny, mocno owocowo-ziołowy. Bardzo smaczna, idealna na zimę. Nie skłamię, jeśli napiszę, że to jeden z najlepszych naparów, jakie piłam :) Moja ocena: 5/5

Wykrawki do ciasteczek + termofor - świetne gadżety na Święta i okres zimowy! Moja ocena: 5/5



CHILLBOX - STYCZEŃ 2016


Na początku byłam nieco zawiedziona zawartością, ale ostatecznie okazało się, że jest całkiem, całkiem. W pudełku znalazły się kosmetyki marek, których do tej pory nie znałam.

Calaya, ryżowa maska-peeling do twarzy. Całkiem fajny półprodukt do pielęgnacji. Jest on w formie sypkiej, w środku mamy mąkę ryżową, płatki orkiszowe, alantoinę i ekstrakt z ogórka. Można to wymieszać np. z olejkami, maseczkami czy jogurtem i używać jako peelingu (jest mega delikatny! można go nawet używać przy skórze naczynkowej) lub maseczki łagodzącej. Moja ocena: 3/5

Born to Bio, krem do rąk z masłem shea i masłem awokado. Świetny, naturalny kremik o pojemności 50 ml. Początkowo byłam niepocieszona, bo kremów do rąk nie używam dużo, a zawsze do mnie jakoś trafiają. Jednak ten krem jest boski! Nie tylko szybko się wchłania, nie lepi, nie tłuści wszystkiego dookoła, ale także dobrze nawilża. Z jednej strony jest taki odżywczy i czuć, że dłonie są czymś pokryte, a z drugiej szybko się wchłania i nie brudzi komputera. Magia! Moja ocena: 5/5

Gli Elementi, żel do mycia twarzy. Używam go od kilku tygodni, zużycie niewielkie, więc przypuszczam, że będzie wydajny. Z jednej strony go lubię, a z drugiej jest mi całkiem obojętny. Dobrze oczyszcza skórę, zawiera SLS, ale przy tym ma dużo ekstraktów z roślinek. Wydaje mi się, że po umyciu twarzy tym żelem skóra nie jest taka czerwona. Nie przeszkadza mi ten żel, ale chyba wolałabym jakiś inny ;) Moja ocena: 3/5
 
Mixitka o smaku jabłka i cynamonu. Bardzo smaczny, naturalny batonik. Moja ocena: 4/5

Gym Hero, shaker. Chętnie piję z niego koktajle owocowe, które lubię dość gęste. Moja ocena: 5/5 

Projekt Planner, Plan żywienia. Wkład do plannera, czyli kilka kartek, które mają trzymać w ryzach naszą dietę. Moim zdaniem coś takiego nie powinno znaleźć się w boxie, a jeśli już to jako gratis. Moja ocena: 0/5


Jestem ciekawa Waszych opinii, oczywiście czekam na nie w komentarzach. Szczególnie interesuje mnie zdanie osób, które te pudełka zakupiły. Czy macie podobne odczucia czy inne? :) Ja z większości produktów jestem jednak zadowolona, jednak nie jestem do końca przekonana, czy właśnie tego oczekuję. Mam wrażenie, że zanim zaczęłam te boxy kupować, to zawartość poprzednich pudełek bardziej mi odpowiadała. A może to tylko wrażenie :)

Myślę, że warto. Chociaż spróbować z jednym pudełkiem lub pakietem. Ale musicie lubić raczej kosmetyki w kierunku naturalnych i liczyć się z tym, że w ChillBoxie znajdziecie nie tylko kosmetyki :)

7 komentarzy:

Maj.Lena pisze...

Podobają mi się te pudełka :)

nika88 pisze...

Na kilka produktów z tych pudełeczek miałabym ochotę, ale jednak to za mało by je zamawiać :) Mimo wszystko wolałabym te pudełka np. od Shiny :)

Beautiful Duty pisze...

zadroga to jest zabawa jak dla mnie ;<

Wera pisze...

fajne rzeczy, podoba mi się, że książka jest:)

Ola S. pisze...

Styczniowe było słabe, ale lutowe mniej mi się podobało. Listopadowe i grudniowe w 100% mi podeszły :)

Agusiak747 pisze...

Ja się normalnie zarabia to raczej nie odczuwa się za bardzo takiej kwoty, zwłaszcza, że kosmetyki są naprawdę fajne (w większości :))

Anubis pisze...

kupiłam grudniowe, skuszona tym co zobaczyłam w listopadowym pudełku, ale mnie zawiodło. nie mam wanny, nie lepię ciasteczek, a balsamów mam już od groma. jedynie z czego się ucieszyłam, to z termoforu, bo jestem strasznym zmarźluchem.