20 stycznia 2016

Moje świece zapachowe: Yankee, Village i Kringle Candle


Mimo że temat świec zapachowych jest wałkowany już od dość dawna, ja zainteresowałam się nimi dopiero 8 miesięcy temu. Zaczęło się od wosków zapachowych i akurat stało się tak, że szybko odkryłam zapach YC Sugared Apple, który od razu po wykończeniu zapragnęłam mieć w świecy. Kupiłam i byłam dość zadowolona, zresztą przez długi czas była to moja jedyna świeca i inne jakoś mnie nie kusiły.

Jak widać, obecnie świec mam troszkę więcej. Wszystko przez sklep Pachnący Domek we Wrocławiu przy ul. Ruskiej 41, który kiedyś przez przypadek odkryłam. Oczywiście, wcześniej też miałam okazję pomacać te produkty na żywo, ale Pachnący Domek kusi dużą ilością promocji i zniżek na tajemne hasło. Świec mam obecnie 4, właściwie 5, ale ta ostatnia (nie będzie jej w poście) powędrowała do Wojtka, bo jednak był to męski zapach nie do końca w moim stylu. Wojtkowi odpowiada i moim zdaniem moc ma całkiem dobrą. Zdradzę Wam, że chodzi o zapach VC Harvest Moon. Przejdźmy do prezentacji i opisu tego, co mam u siebie:


Yankee Candle, Midnight Jasmine - nie jestem fanką zapachów kwiatowych, jednak ten bardzo mi się spodobał, kiedy go powąchałam. Bardzo lubię zapach bzu i jaśminu, i jak dla mnie ta świeca właśnie pachnie tymi kwiatami. Powiedziałabym, że jest to zapach trochę kremowy, jakby z domieszką kremu Nivea. Nie jest to jakaś skomplikowana kompozycja. To delikatny kwiatowy akcent w tle, który jest jednak wyczuwalny (przynajmniej przez mój nos). Zatem moim zdaniem moc ma całkiem niezłą (chociaż Wojtek właściwie nie czuje tego zapachu), ale killer to nie jest, przynajmniej na razie. Zapowiada się obiecująco, ale opinię końcową przedstawię w którymś, kiedyś tam projekcie denko na moim kanale YouTube. Tak będzie zresztą z każdą świecą czy woskiem.

Village Candle, Egyptian Sandalwood - miał to być prezent mikołajkowy od Wojtka, ale chyba ostatecznie wyszło tak, że kupiłam go sobie sama, a Wojtek zasponsorował mi coś innego :D Bardzo ciekawy, drzewno-orientalny zapach z porywającą głębią. Nie jest killerem, ale nadaje fajny klimat pomieszczeniu, w którym go palimy. Niestety do mojego pokoju średnio pasuje, bo mój pokój jest czarno-fioletowy, w tonacji chłodnej. Egyptian Sandalwood świetnie komponowałby się z brązowymi, drewnianymi, masywnymi meblami, przy zapalonym kominku. Ale dość gadania do jakiego pokoju pasowałby ten zapach... postaram się Wam go opisać, chociaż nie będzie to łatwe. Ma w sobie coś takiego ciepłego, słodkiego, lekko męskiego, ale zarówno damskiego. Jest to zapach orientalny, jednak nie przytłaczający i nie duszący. Nie jest to zapach, który nie uderzy po nozdrzach, kiedy wejdziemy do pokoju.... raczej zaintryguje. Niektórzy może nawet nie domyślą się, że to świeca, bo można stwierdzić, że to naturalny zapach pokoju. Jest bardzo ciekawy, polecam powąchać, jeśli się natkniecie. Mam nadzieję, że trochę bardziej się rozhula i będzie go czuć z czasem jeszcze mocniej.

Yankee Candle, Spiced Orange - zapach, który zapragnęłam mieć, kiedy opętała mnie faza na wszystko, co pomarańczowe. Czyli niedawno, w okresie Świątecznym :) Nie żałuję. Zapach bardzo udany, dość mocny. Podobno w dalszej fazie palenia (ja na razie paliłam kilka razy) jest to killer i w sumie na to się zapowiada. Zapach jest mocno cytrusowy (jednak nie kręci w nosie), nie przypomina kostki do WC, ma w sobie nutę słodyczy i przypraw, chociaż nie są one zbyt wyczuwalne. Fajna kompozycja jeśli chodzi o okres świąteczny i zimowy. Nie nazwałabym jednak tego zapachu ciepłym i otulającym, bo cytrusy wprowadzają zazwyczaj powiew rześkości w powietrzu, i tak jest w i tym przypadku.

Kringle Candle, Secrets - na razie, niestety, jest moim małym (a w sumie dużym) rozczarowaniem. Kupiłam tę świecę, ponieważ zakochałam się w wosku o tym samym zapachu... oh, jaki to był killer! Liczyłam, że coś podobnego uzyskam w świecy (brałam poprawkę na to że świece są zazwyczaj mniej wyczuwalne), ale na razie nie jestem zadowolona. Ja tej świecy po prostu nie czuję... może delikatnie, przy wchodzeniu do pokoju lub trzymaniem nosa nad płomieniem. Mam nadzieję, że sytuacja się zmieni z kolejnymi paleniami, bo naprawdę pokładałam spore nadzieje w tej świecy. Nie mówiąc o tym, że takie produkty do najtańszych nie należą, nawet jeśli upolowałam ją w atrakcyjnej cenie. Akurat tej nie kupowałam w Pachnącym Domku. Jeśli chodzi o zapach - męski, trochę drzewny, tajemniczy. Bardzo przypomina zapach, którym pryskane jest wnętrze sklepów Stradivarius.

Na razie nie zamierzam kupować więcej świec, dlatego że chcę te dopalić do końca i ocenić, czy warto dać za nie ok. 90/100 zł. Prawda jest taka, że każdy nos jest inny, każdy człowiek inaczej odbiera i wyczuwa zapachy. Może to mój nos jest kapryśny i to moja wina, że nie czuję niektórych świec tak, jakbym tego chciała. Na szczęście są też woski - mniejsze, tańsze, można łatwo je zmienić lub spalić w całości, jak zapach nam nie podpasuje. 

Jeżeli ktoś z Was jest z Wrocławia i akurat ma ochotę na zakup świecy, wosku czy innego zapachowego produktu, to zapraszam do Pachnącego Domku. Na hasło Agusiak747 otrzymacie 15% zniżki! Hasło działa do końca stycznia!

13 komentarzy:

Unknown pisze...

Za zapach jaśminu dałabym się pociąć, uwielbiam go niesamowicie! <3

Una pisze...

Zaciekawił mnie zapach "Secrets"!

Zzielona pisze...

Świece są na pewno fajne ale jak dla mnie zdecydowanie zbyt drogie. Jednak prawie stówka za taką przyjemność to lekka przesada. Wolę sobie raz na jakiś czas kupić wosk z Yankee albo z Kringle właśnie.

Anonimowy pisze...

Uwielbiam zapach Spiced Orange :)

Juliet Monroe pisze...

Ja mam tylko woski, swiec się jeszcze nie dorobiłam :D
Pozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))

Agusiak747 pisze...

Można kupić je w promocjach za ok 70zł. Moim zdaniem to wcale nie tak dużo, bo mi świeca starcza na kilka miesięcy :) Ale wiadomo że każdy ma inne priorytety :)

fromCarolinee pisze...

Jestem ciekawa zapachu Midnight Jasmine. :)

http://fromcarolinee.blogspot.com/

Nely pisze...

Midnight Jasmine dla mnie to nie jaśmin. Jeszcze nie znalazłam idealnego odzwierciedlenia jaśminu w świecy.

a pisze...

Ładna i rozsądna pod względem ilości kolekcja :D

Anonimowy pisze...

Miałam wosk Spiced Orange i bardzo go lubiłam :)

Blonde~bangs pisze...

Świec YC nie miałam, ale za to KC uwielbiam :D.

Kamila JK pisze...

Bardzo podoba mi się Spiced Orange :)

newhaudrey pisze...

Kocham czekoladę i posiadam świece zapachową Hot Chocolate z Kringle. Zakupiłam ją w sklepie internetowym http://candlestore.pl/ i już poluję na kolejne czekoladowe i słodkie.
Podobno ostatnio wyszła seria świąteczna z Candle, gdzie duzo jest ciasteczek i czekolady, wiecie może w jakim sklepie można ją dorwać? :)