27 grudnia 2014

Wielki haul prezentowo-zakupowy, część 1 - kosmetyki

Postanowiłam, że pokażę Wam, co dostałam i kupiłam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Od początku listopada pracuję, więc trochę zarobiłam, ale przy okazji też trochę wydałam ;) W tym poście pokażę same kosmetyki i przybory, natomiast w następnej notce chcę pokazać ubrania i dodatki (drugi post będzie na pewno krótszy).


Na pierwszy ogień idą produkty z drogerii DM. Ostatnio spotkałam się z Moniką, która prowadzi swój kanał na YouTube - KLIK. Monika mieszka w Niemczech i przyjechała do Polski na Święta. Postanowiłyśmy się spotkać i przed podróżą Monika zapytała, czy nie chcę czegoś z DM. Ostatni raz robiłam tam zakupy w lutym, więc niemieckie kosmetyki wykorzystałam do cna. Zrobiłam Monice listę z kilkoma rzeczami: Alverde, żel pod prysznic Kardamon i Wanilia / Balea, żel pod prysznic White Passion / Balea, żel pod prysznic Purple Kisses / Balea, żel pod prysznic Black Secret / Balea, żel pod prysznic Wanilia i Kokos (ten żel dostałam od Moniki w prezencie i pachnie bosko!) / Babylove, szampon do włosów dla dzieci / Balea Professional, odżywka do włosów Oil Repair / Alverde, masło do ciała Vintage Rose.


Najśmieszniejsze jest to, że ostatnio doszłam do stanu jednego, tak, JEDNEGO żelu w zapasach. Jak widać, stan ten nie potrwał długo, ponieważ Monika przywiozła mi ich sporo, a ja sama kupiłam sobie jeszcze dwa duże, 500ml opakowania Original Source w Rossmannie. Skusiła mnie promocja - 8,99zł za sztukę, a to jednak duże opakowania. Wybrałam wersję kokosową (niestety pachnie bardzo sztucznie, nie jest to najprzyjemniejsza woń) i wanilia-malina (ten zapach lubię bardzo, jest słodki i apetyczny). Żele kosztują bez promocji 11,99zł, więc cena i tak nie zabija.



Miałam też wielką ochotę na maski algowe Bielenda. Pierwszy raz użyłam ich na pracowni w szkole kosmetycznej i bardzo przyjemnie mi się z nich korzystało. Postanowiłam kupić sobie swoje własne do domu - wybrałam dwie wersje: z rutyną i witaminą C (czyli maska chłodząca, idealna do skóry naczynkowej) oraz z kwasem hialuronowym (maska nawilżająca, do każdego typu cery). Jedna maska kosztuje ok. 38zł/190g, jednak takiej maski nie używamy dużo i też nie nakładamy jej codziennie. Sprzedawca miał w ofercie także mini zestaw do rozrabiania alg za 7,99zł, więc dorzuciłam go do zamówienia, ponieważ szpatułką o wiele wygodniej nakładać ten kosmetyk na twarz. Dorzuciłam do tego kilka 'pierdół' - np. gumki ala InvisiBobble czy blok polerski do paznokci. Wszystko kupiłam na Allegro u tego sprzedawcy - KLIK.


Korzystając z licznych promocji na stronie SkarbySyberii, kupiłam sobie kilka rzeczy. Na zdjęciu widzicie Love2Mix Organic, żel do mycia ciała i włosów 2w1 / Natura Siberica, neutralny szampon do wrażliwej skóry głowy / Receptury Babuszki Agafii, krem pod oczy do 35 roku życia. Pierwszego szamponu już używam i bardzo go lubię - jest delikatny, mam wrażenie, że trochę nawilża włosy i pozostawia je gładkie i miękkie. Używam też kremu pod oczy i jest to naprawdę fajny, delikatny kremik. W dodatku ma wielką pojemność, bo aż 50ml. Do zamówienia dorzuciłam też zestaw szampon+balsam do włosów, który podarowałam mamie.



Skorzystałam też z okazji Dnia Darmowej Dostawy i zakupiłam kremy do twarzy Tołpa. Na stronie Tołpy wraz z DDD obowiązywała także inna promocja, co skutecznie skłoniło mnie do złożenia zamówienia. Na instagramie Chochlika zobaczyłam, że Tołpa, przy zakupie kremu na dzień, oferuje krem na noc za 1gr. Do tego dochodziła darmowa wysyłka, więc jak mogłam się nie skusić! Do koszyka wrzuciłam Łagodzący krem wzmacniający na dzień do skóry naczyniowej i za 1gr otrzymałam Regenerujący krem wzmacniający na noc. Na stronie można zamówić też próbki różnych kremów/serum itp. po 1gr za sztukę, więc dorzuciłam 5 innych próbek. Za całość zapłaciłam 43,05zł.

Postanowiłam kupić też podkład, na który czaiłam się od jakiegoś czasu. Chodzi o podkład wodoodporny MakeUp Atelier Paris. W związku z tym, że przesyłka była darmowa nie miałam wyrzutów sumienia, by kupić jeden droższy produkt. Podkład kupiłam w sklepie LadyMakeup za 110zł. Mój kolor to FLW2NB - dobierałam go przez internet, a okazał się idealny. Powyżej możecie zobaczyć test na żywo, przy okazji jest to pierwsze wrażenie.


Kupiłam również kilka rzeczy na promocji w Rossmannie 1+1. Co prawda podkład Max Factor Face Finity miał być dla mojej mamy, ale nie spodobał się jej, więc mi go oddała. Ja go bardzo lubię, więc na pewno się nie zmarnuje. Wraz z nim wzięłam farbkę do ust Bourjois Rouge Edition Velvet w kolorze 06 Pink pong (mam ją na zdjęciach w poprzednim poście). Poza tym kupiłam dwa tusze do rzęs Wibo, które bardzo lubię - Dolls Lash i Extreme Lashes. Chciałam też wziąć róż Lovely Natural Beauty 05, ponieważ mam podobny róż z Wibo, który mi się kończy. Dorzuciłam do niego eyeliner Lovely, który niestety tyłka nie urywa. Eyeliner Wibo/Lovely lubię, ale ten jest jakiś oporny. Kupiłam też dwie rzeczy Catrice - korektor pod oczy w pędzelku i pojedynczy cień do powiek, ale zapomniałam o nich i nie umieściłam ich na zdjęciu.


Zrobiłam niewielkie zamówienie na Kosmetyki z Ameryki, ponieważ chciałam kupić gąbkę Real Techniques. Używam jej od jakiegoś czasu i uważam, że jest świetna. Jest bardzo miękka, przyjemnie aplikuje się nią podkład, który wygląda bardzo naturalnie. Jest zdecydowanie lepsza niż gąbka Ebelin czy SYIS. Kosztowała niecałe 30zł. Kupiłam też kilka par rzęs, ponieważ były w śmiesznie niskich cenach (ok. 2,50-3,50zł) - na zdjęciu widać 3 pary, mam jeszcze jedną w użytku. Chciałam też wypróbować pomadkę I <3 geek="" i="" lip="" makeup=""> i na stronie jest ona dostępna tylko w jednym kolorze Just Have Fun. Jednak spodobał mi się on i dokonałam zakupu.


Chorowałam też na kosmetyki NYX. Najpierw zamówiłam farbkę do brwi Eyebrow Gel w kolorze Blonde, a potem przypomniało mi się, że firma ma w swojej ofercie róż, który jest zachwalanym bronzerem, więc i jego musiałam kupić. Z bronzera jestem bardzo zadowolona - ma piękny, chłodny kolor i wygląda na twarzy cudownie. Natomiast farbka jest dla mnie za jasna i wyglądam jakbym sobie namalowała brwi jajecznicą :( Będę musiała pokombinować lub ją odsprzedać. Rzeczy te kupiłam Allegro od sprzedawcy Solidna Firma.


Chciałam też nowe pędzle. Wybór padł na dwie sztuki pędzli Kavai. Wybrałam dużą kulkę w celu nakładania bronzera - jest to nr 21. Uważam, że jest świetna. Jest bardzo duża, ale przyjemnie nakłada się nią bronzer. Drugi pędzel to pędzel skośny do nakładania różu - nr 48. Jest miękki i bardzo dobrze mi się z niego korzysta. Akurat trafiłam na promocję i te pędzle były trochę tańsze niż w regularnej cenie. Za białą kulkę zapłaciłam ok. 47zł, natomiast za pędzel skośny do różu ok. 22zł. Widzę, że ta promocja nadal obowiązuje, więc polecam :)


Kolejna rzecz to jeden z prezentów, które otrzymałam od swojego lubego :) Jest to zestaw kosmetyków do włosów Lass Naturals IHT9. W skład zestawu wchodzą: olejek do włosów, szampon i odżywka. Miałam kilka razy ten olejek i bardzo go lubię, a w związku z tym, że pracuję w sklepie Helfy i mam zniżkę, postanowiłam wypróbować cały zestaw. Szampon jest naprawdę w porządku, jednak odżywka na razie mnie nie powaliła. Jest to zestaw przeznaczony do skóry głowy, więc bardziej sprawdza się na skalpie niż na długości włosów (bo nie wygładza i włosy są raczej tępe w dotyku). Olejek natomiast bez zmian - nadal jest świetny :)


Przy okazji zakupów w sklepie iPerfumy (chciałam perfumy dla mojego Wojtka na Święta), zobaczyłam wodę toaletową Calvina Kleina In2U w dobrej cenie (89zł/150ml), więc po prostu kupiłam. Nigdy tego zapachu nie miałam, ale wąchałam go kiedyś w drogerii i postanowiłam kupić. Podoba mi się, więc na pewno będzie w stałym użytku :)


A to kolejny prezent od Wojtka - lampa UV do paznokci. Wojtek uznał, że znalazł w dobrej cenie i mi kupi :D Powiedziałam, że ma mi nie kupować do tego lakierów, bo sama sobie wybiorę i kupię, a poza tym i tak na mnie dużo wydał przez grudzień (naprawdę dużo od niego dostałam). Lampa mi się przyda, bo od kiedy pracuję mam o wiele mniej czasu na paznokcie i często chodzę w niepomalowanych lub po prostu 'zużytych'.

Uffff! To już koniec tej kosmetycznej sagi. Zmęczyłam się przy robieniu tych zdjęć i pisaniu też! Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta, bo jak nie, to będzie mi przykro :( :P Kolejny post poświecę ubraniom i dodatkom, które ostatnio do mnie trafiły (np. kupiłam sobie sukienkę na studniówkę :D). Piszcie komentarze, bo jakoś ostatnio tak smutno na blogu! Pa :*
  

26 grudnia 2014

Kilka zdjęć 'przy choince' i świąteczny makijaż :)

Cześć wszystkim! W końcu jestem i coś piszę! Bardzo ciężko znaleźć mi czas, żeby napisać jakiś post. Teraz mam kilka dni wolnych, więc na pewno coś stworzę. A tymczasem chciałabym pokazać Wam mój wczorajszy makijaż, który zrobiłam na imprezę bożonarodzeniową. Przy okazji, zrobiliśmy sobie kilka zdjęć z Wojtkiem przy choince :)


TWARZ:
Kobo Professional, Modeling Illuminator, 010
MakeUp Atelier Paris, podkład wodoodporny FLW2NB
Joko, Matt your face, 20
NYX, blush Taupe
Annabelle Minerals, róż Rose

OCZY:
Joko, exclusive eyeshadows base
Paese, eyeshadow Kaszmir, 667
Matowe brązy z paletki - KLIK
Lovely, Glossy eyeliner
Wibo, Extreme Lashes
Max Factor, Kohl Pencil, 090

BRWI:
Catrice, eyebrow stylist, 020 Date with Ash-ton

USTA:
Classics, konturówka do ust, 306
Bourjois, Rouge Edition Velvet, 06 Pink pong

15 grudnia 2014

ShinyBox - grudzień 2014


To już ostatnie pudełko jeśli chodzi o 2014 rok. Muszę przyznać, że w tym roku ShinyBox bardzo pozytywnie mnie zaskoczył - pudełka były na naprawdę wysokim poziomie i wiele z nich przypadło mi do gustu. A jak podoba mi się grudniowe pudełeczko?



Jak widzicie, tym razem w pudełku znalazłam bardzo dużo rzeczy! Gdyby nie fakt, iż jestem ambasadorką (i w sumie przez ten tytuł należę do grona VIP), otrzymałabym o dwa produkty mniej.

Zacznijmy od pierwszej pozycji na liście, czyli od kremu do twarzy Pose. Ja otrzymałam wersję odmładzającą dla wszystkich typów skóry. Krem jest naturalny, na bardzie aloesu. Pewnie będzie w użytku dopiero jakoś w okolicach wiosny, ale bardzo jestem go ciekawa. Druga rzecz to płyn micelarny Lierac. Z tej firmy miałam kiedyś krem/serum, była to próbka z pierwszego GlossyBoxa i nie polubiliśmy się, ponieważ krem wywoływał u mnie uczucie szczypania. Mam nadzieję, że tym razem będzie ok. Następne jest mydełko glicerynowe od firmy Organique. Całe pudełko nim pachniało, ponieważ kompozycja zapachowa tego produktu to... cynamon. W sam raz na okres zimowo-bożonarodzeniowy. Kolejne produkty to 3 cienie do powiek od marki APC. W poprzednim pudełeczku otrzymałyśmy 5 cieni tej marki, jednak tamte były w kulkach. Teraz są to cienie sypkie, w tym jeden brokat. Pięknie błyszczą i moim zdaniem wydają się o wiele ciekawsze od poprzednich. Aż wstyd mówić, ale tamtych nie zdążyłam jeszcze nawet użyć, ale naprawdę mam mało czasu (w przeciągu miesiąca miałam wolne 3 dni). Dwie kolejne rzeczy, są to produkty od Vaseline. Nazwa tej marki wybitnie mi się nie podoba - niestety nie kojarzy się z dobrymi składami i jakoś mnie odpycha. Pierwszy z nich to balsam do ciała - ma parafinę w składzie (jednak nie na początku), więc wędruje do mamy, która ma bardzo suchą skórę; drugi produkt to zwykła wazelina kosmetyczna. Powiem szczerze, że nie wiem, co taki produkt robi w pudełku, bo jak dla mnie nie jest ani atrakcyjny, ani użyteczny. Nie wiem, do czego miałabym używać tej wazelinki... może do ochrony ust, albo pomocniczo do robienia henny czy kwasów (w domu). Troszkę bez sensu. Kolejny produkt to pasta do zębów Signal. Pasta do zębów to kosmetyk do codziennego stosowania, ale jej obecność mi nie przeszkadza - chętnie przetestuję i w przeciwieństwie do wazeliny, tę rzecz na pewno wykorzystam. Dwa ostatnie produkty, moim zdaniem jedne z ciekawszych, to kosmetyki dla klientów VIP - balsam do rąk z cynamonem, imbirem, goździkami i szałwią Pat&Rub oraz olejek do masażu Love Me Green. Oba produkty 'dla VIPów' z pewnością znajdą się u mnie w codziennym obiegu, ponieważ w czasie zimy mam bardziej suchą skórę dłoni, a olejków do masażu używam sporo (czy to do masażu twarzy Wojtka, czy to Wojtek do masażu moich pleców ;)).



Moim zdaniem pudełko jest naprawdę udane! Pewnie gdybym nie dostała dwóch ostatnich produktów, byłabym trochę mniej zadowolona. Mimo tego, że z zawartości jestem bardzo zadowolona, to nadal nie pojmuję obecności wazeliny. Idzie zima, ja wiem, ale jakoś nie widzę sensu wrzucania takiego produktu do tak fajnego pudełka - trochę jednak je psuje.

Jeśli jesteście zainteresowani zakupem pudełeczka, to odsyłam Was na stronę ShinyBox - możecie je tam nabyć za 49zł. Jeśli nie jesteście w klubie VIP, to niestety nie otrzymacie tylu produktów.


12 grudnia 2014

E-naturalne: Tonik dla cery tłustej, łojotokowej - takiego podrażenia to ja jeszcze nie miałam :(


Cześć! Przychodzę dzisiaj z niezbyt pochlebnym postem. Od e-naturalne dostałam tonik, który przygotowuje się samemu w domu. Do bazy tonikowej należy dodać szereg składników, wymieszać i... używać. Wydaje się proste, takie też jest. Liczyłam na ten tonik, ponieważ lubię naturalne produkty.

Mimo że mam skórę naczynkową i jest ona często zaróżowiona (taka już naturalnie jest i od okresu dorastania była zawsze), to nigdy nic mnie nie uczuliło... aż do tej pory. Po zrobieniu i użyciu toniku ze skórą było wszystko w porządku. Czułam lekkie mrowienie, ale było ono naprawdę delikatne i nie spodziewałam się, że może być jakimś złym objawem. Toniku użyłam kilku dni pod rząd. Po tym czasie nie zauważyłam większej zmiany z przetłuszczaniem się skóry, ale to nic dziwnego. I nagle po jakimś tygodniu na skórze pojawił mi się wielki rumień - suchy i mocno czerwony. Miałam go na całych dwóch policzkach. Byłam w szoku. Nawilżałam go i peelingowałam na zmianę. Cera wyglądała jak ostre zapalenie przy skórze atopowej. Po kilku dniach zaczęłam się mocno łuszczyć. Po jakichś 10-14 dniach skóra wróciła do normy. Co prawda była cała nadal przesuszona, ale już bez wielkich czerwonych i suchych placów na twarzy.

Po jakimś czasie postanowiłam użyć tego toniku raz jeszcze, by przekonać się, czy to aby na pewno on. Użyłam go raz! Tylko raz! I po około 5-ciu dniach znów nabawiłam się tego okropnego uczulenia! Nie mam pojęcia, jaki składnik mnie tak uczula, czy może jest to cały tonik. Być może jest za silny dla mojej skóry lub ma zbyt wysokie stężenie.

Ja go już nie użyję, poza tym kończy mu się termin ważności. Polecać Wam nie będę, ale też nie odradzam, bo może macie zupełnie inną skórę niż ja. Nie mam zdjęć swojej twarzy z tego okresu (chciałam Wam zrobić kilka dni temu, ale jakoś nie miałam okazji, a uczulenie na szczęście mi już zeszło i skóra wygląda całkiem normalnie, chociaż okolice nosa nadal mi się lekko łuszczą), jednak wyglądało to podobnie jak AZS.

Skład bazy tonikowej: Aqua, Glycerin, Polysorbate 20, Penthanol, Allantoin, Caprylic Glycol, Phenoxyethanol, Hexylene Glycol
Pozostałe składniki, które należy dodać: mocznik, azeloglicyna, witamina B3, naturalna betaina, mleczan sodu